poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Ostatnia stacja

KFC w drodze do domu. Prawie 22:00. Jeszcze z godzinę.

sobota, 17 sierpnia 2013

Nóźka boli....

Gabrysia w nocy z piątku na sobotę przepłakała kilka godzin bo ją bolało kolanko. Rano wizyta w szpitalu, gotowi do powrotu do domu, ale lekarz w SOR powiedział, że kolanko jest obite, trzeba trzymać w chłodnym, ale przejdzie. Więc wróciliśmy do Niechorza. Zaczynamy druga edycję wizyty- w nowym domku.Z sauną. Poniżej zdjęcia.

środa, 14 sierpnia 2013

Pogoda

Pogoda wciąż hnas nie rozpieszcza

wtorek, 13 sierpnia 2013

Wakacyjna pogoda

To nie Photoshop. Leje. Pogoda pod zdechłym azorkiem.

Chwilą odpoczynku od wakacji

Powrót do cywilizacji. Facebook, gry, Internet.

I spacer po molo

Z wakacji.

Woda jest bardzo ciepła. Jak zawsze nad polskim morzem. I północnym. I Barentza.

Gaba i gokart

W ramach nagrody Gabie kupiliśmy pół godziny jazdy czymś rowero podobnym

Gaba od pierwszego dnia szaleje.

Gaba w swoim żywiole. Tylko jej kita podskakuje. A jak spadała to "zajączki" na tyłeczku i strach w oczach.

niedziela, 23 czerwca 2013

Kupiłem skuter! No, właściwie to nie kupiłem bo nie zapłaciłem.

Wczoraj przywiozłem od Wojtasa, a nawet bardziej- od Olasa skuter! Cały dzień w podróży ale było bardzo miło, choć wróciliśmy zmęczeni. W samochodzie ze skutera lała się benzyna i na koniec drogi widzieliśmy szalonego kapelusznika, piękne kolory, a pola do nad przemawiały. A serio to przeciek usuneliśmy po kilku kilometrach, bo piekły oczy. Jeździ się czadowo, ale mam tendencje do hamowania butami i potrzebuje grubych podeszw. Foty z wyjazdu.

sobota, 15 czerwca 2013

Fryzjer

No więc byłem u fryzjera. Po pierwsze pani miła myła mi włosy. Chyba pierwszy raz u fryca dałem sobie umyć. Ponoć byłem taki spięty, że aż żona mi zdjęcie zrobiła. Pani kazała do siebie mówić "kobieta". Będę tam wracał. Efekt bardzo dobry.

niedziela, 26 maja 2013

Cukierkowa manufaktura.

No więc byłem dzisiaj z rodzinką na Starym mieście. Spacer, lody, zapiekanki, pizza w Casa Mia... Standard. Ale w trakcie spaceru po starówce znaleźliśmy super miejsce. Sklep z cukierkami, gdzie cukierki robią na miejscu, można na to patrzeć (a jest to fascynujące), dzieci mogą lepić własne cuksy, wszędzie pysznie pachnie i rozdają CIEPŁE jeszcze cukierki. Pycha. Zakupiłem mix cukierków ziołowych: anyż, cynamon, imbir, mięta, prawoślaz (kto lubi smak syropu Tussipect?), miód i jeszcze kilka niezidentyfikowanych. Wrócę tam po superkwaśne. I może jeszcze inne. Dużo innych. Polecam dla par z dziećmi. I grubasów bez dzieci ;-)

To na zdjęciu, co przypomina szynkę to półprodukt do pomarańczy.

Cukrowa Sowa ul. Piwna 7

wtorek, 21 maja 2013

Koleje. Codzienność polskiego pasażera

Jeśli nie widać- wszystkie pociągi opóźnione. Rekordzista 45 minut. Wielki szacun. Zgadnie z zasadą festina lente kolej daje nam chwilę na odsapnięcie w tym całym pędzie. Na refleksję i zadumę... Ja na przykład dumałem jaka ta kolej żałosna.

poniedziałek, 20 maja 2013

Reaktywacja

Może zreaktywuje bloga? Dla siebie?

środa, 7 stycznia 2009

Laba.

 Świat wydaje się taki piękny zaraz po wyjściu z pracy :-) Mam przed sobą 4 dni urlopu. Niestety zamiast słodkiego leniuchowania będę pisał pracę zaliczeniową na studia i niańczył dzidziusia. 
Posted by Picasa

piątek, 19 grudnia 2008

Znowu idą święta...


W budynku Nakatomi szukują się na kolejny atak terrorystów, rodzice Kevina są w trakcie pierwszych przygotowań do wyjazdu a WHAM jest znów modny. A ja musiałem się udać z żoną po choinkę.Choinka. Wybraliśmy model Art Official Artificial. A potem już tylko dotachać ją do domu...

Życzymy wszystkim wesołych świąt.
 

poniedziałek, 24 listopada 2008

Wciąż nic. Zimno.


Sam nie wiem który stanowi ładniejszy okaz. Łuki czy Pekin. Swoją drogą, marudziłem i mam- firma wysłała mnie pod Pekin :).

Stolyca


Nudzę się na przystanku.

piątek, 21 listopada 2008

Autobusy.


1,5 h do 2 w autobusie na początku wydawało mi się koszmarem. Powoli zacząłem się przyzwyczajać i teraz uważam że bus jest ekstra. Po pierwsze- nauczyłem się zasypiać jak tylko wsiądę. Po drugie jest to świetna okazja żeby poczytać. Dostojewskiego i Stendhala :). Dzięki ajtaczowi oglądam sobie w busie filmy, których żona nie lubi (ale nie świntuchy :)). Słowem- w busie robie rzeczy na które od narodzin dzidzi w domu nie mam czasu. Składam więc ten hołd lini Minibus. Oby stali się polskim odpowiednikiem amerykańskiego greyhounda.

poniedziałek, 17 listopada 2008

Jeden z wielu wyjazdów do Łodzi.


Kurna. Czemu nigdy nie wyślą mnie do Rio, do Pekinu albo Tokyo... Czemu zawsze ta Łódź? Podróż jest męcząca, miasto nudne... Zresztą... Jestem w nim jakies 3 godz. A tak to PKP. A teraz jeszcze tęskni mi sie za żoną i córką.